2009-07-13

Isis - Wavering Radiant (2009)

Na koncie mają trasę koncertową z Tool i kilka świetnie przyjętych płyt. Ostatnią, In the Absence of Truth, przebili się do głównego nurtu ciężkiego grania. Recenzja tej płyty znalazła się w TR, a o ich ubiegłorocznych koncertach w Polsce pisał Dziennik i Wyborcza. Słowem, poprzeczka została zawieszona wysoko.

Na otwarcie riff z okolic Celestial. Motoryczny i ciekawy rytmicznie. Po kilkunastu sekundach pojawia się Turner. Najpierw atakuje growlem, po chwili łagodnieje i zaczyna śpiewać czysto. Riff przechodzi gładko w przestrzenną ścianę dźwięku, by po chwili wrócić, w cięższej wersji, podbity wrzaskiem wokalisty. Kombinacji ciąg dalszy i wciąż jesteśmy przy pierwszym kawałku. Tym razem Isis zahacza o to, co działo sie na Panopticum, czyli: zapętlony motyw ogrywany na różne sposoby, aż do podniosłego finału z udziałem wokalisty, ponownie śpiewającego czysto. Prawie 8 minut minęło jak z płatka. I tak z grubsza wygląda każdy utwór, z wyjątkiem kawałka tytułowego, który utrzymany jest w klimacie abmientowym. Sporo kombinowania, sporo zmian nastroju. Zmieniają się jedynie proporcje i kolejność stosowanych zagrywek. Raz zaczynają łagodnym fragmentem (Hand of the Host), który przechodzi w ciężkie riffowanie, innym razem walą z nienacka kapitalnym motywem na otwarcie (Treshold of Transformation). Bardziej jednorodną strukturę mają Ghost Key i Stone to wake a Serpent. W tym przypadku na plan pierwszy wysuwa się cierpliwie budowany nastrój, senny i mrocznie marzycielski, ale i tutaj nie zabraknie nieoczekiwanych, agresywnych uderzeń. Znajdzie się jeszcze miejsce na popisy perkusisty, który upodobał sobie nabijanie kanciastych i połamanych rytmów.

To piąta płyta. Za wcześnie na wielkie zmiany i desperackie poszukiwanie nowej formuły. Wavering Radiant to właściwie płyta przekrojowa, takie Isisowe The Best of. Ciekawe, co będzie dalej.

dodajdo.com

0 komentarze: